Kazanie Pasyjne w czasie Liturgii Wielkiego Piątku wygłosił Ks. Jakub. Nawiązał on do swoich sześciu kazań pasyjnych, w czasie których omawiał poszczególne uczynki miłosierdzia co do duszy.

- Dziś zamykamy ten katalog, ostatnim siódmym uczynkim: modlić się, za żywych i umarłych. Chrystus i Jego Kościół zamknął ten katalog modlitwą, bo właśnie z niej płynie siła do wypełniania owych uczynków - powiedział. - Ten pocałunek, który złożymy za chwilę na Ciele Ukrzyżowanego, nie może być zwykłym gestem, powinien być gestem duchowym, a do Krzyża nie podchodzi się bez konsekwencji - kontunuował - uczyć się modlitwy od Chrystusa i mieć miłosierne spojrzenie: na Boga, na drugiego człowieka i na siebie samych, w ten sposób nasz wzrok spotka się ze wzrokiem Chyrystusa i będziemy miłosierni jak Ojciec - zakończył.

Cały tekst kazania.

 

„Modlić się za żywych i umarłych”

 

VII kazanie pasyjne

Kościół Parafialny pw. św. Jana Nepomucena

w Bochni

25 marca 2016

Wielki Piątek

Umiłowani przez Boga Drodzy Bracia i Siostry,

Przemierzaliśmy na różne sposoby drogi wielkiego, wielkiego w wydarzenia duchowe Postu. Przemierzaliśmy te drogi z większym czy mniejszym zaangażowaniem, ale wszyscy przygotowywaliśmy się na ten moment. Na ten kulminacyjny moment dramatu zbawienia, na owo: wykonało się! I skłoniwszy głowę wyzionął ducha! Wobec tej tajemnicy, wobec tajemnicy śmierci uklękliśmy i zachowaliśmy milczenie, tak jak człowiek, który traci kogoś bliskiego. Wobec śmierci brakuje słów i sił, człowiek pada na kolana i milczy… Milczy jak przed żadną inną tajemnicą, bo wie, że ona jest i każdego z nas dotyczy…

Umiłowani przez Boga Drodzy Bracia i Siostry,

Ten przeszywający smutek, który nas ogarnia z powodu męki i śmierci Chrystusa, ten przeszywający smutek, pragnie nas prowadzić drogą tych samych uczuć i chęci co gdy odchodzi ukochana osoba. A gdy odchodzi kochany przez nas człowiek myśli są zawsze takie same: nie dostatecznie okazałem mu miłości i niedostatecznie dużo dałem mu swojego czasu! Tą myśl, która tak wielu przytłacza, przygniata kierujemy dziś pod adresem Boga samego, Boga dla którego brak nam czasu i miłości. A kiedy dochodzimy do tak dramatycznych wniosków to znowu chcemy zacząć od początku, od źródła, znowu pragniemy wrócić, nawrócić, pozostać…

My wiemy, że przebywanie z Bogiem, pamięć i miłość wyraża się zawsze, przede wszystkim w naszej modlitwie. Modlitwie, która jest tak ważna, fundamentalna, że zamyka katalog siedmiu uczynków  miłosierdzia względem duszy, o których mówiliśmy w czasie tegorocznych kazań pasyjnych. Chrystus będąc pośród nas uczył nas tego uczynku. A jak to czynić?

Odpowiedź odnajdujemy w drugim czytaniu, czytaniu z Listu do Hebrajczyków, który opisuje w jaki sposób Chrystus się modlił, a modlił się bo rozmawiał z Bogiem Ojcem. A modlitwa to nic innego jak trzy spojrzenia, trzy postawy. Pochylmy się nad tym tekstem.

„Przybliżmy się więc z ufnością do tronu łaski, abyśmy otrzymali miłosierdzie i znaleźli łaskę w stosownej chwili”

Spojrzenie miłosierne na Boga. Czym jest ten tron łaski? Kim jest ten król, do którego mamy się przybliżyć? To zawsze Chrystus, którego tronem stał się krzyż, koroną cierń, a berłem – trzcina. Zbliżyć się do tronu łaski, jakim jest krzyż to nie łatwe zadanie. Podejść do krzyża to wejść w jego logikę: służby, miłości, przebaczenia… Nie da się podejść do krzyża bez konsekwencji, chyba, że tylko cieleśnie, jestem tu tylko ciałem. Każdy kto podchodzi do krzyża duchowo czyni to nie bez konsekwencji. Przybliżyć się z ufnością. Zaufać, że ten krzyż, że Chrystus naprawdę żyje, naprawdę jest, naprawdę działa. Wchodząc do jednego z mieszkań w czasie kolędy podaje krzyż do ucałowania: „Co mam całować kawałek metalu?” słyszę sarkastyczne pytanie… Jeżeli to jest kawałek metalu nie całuj! Jeżeli nie chcesz uwierzyć, nie całuj! Jeżeli Chrystus jest Ci obcy nie całuj! Odejdź! Zostaw Go! Ileż razy Chrystus wchodzi w pustkę naszych serc! Ileż razy my podchodzimy do Niego jak do rzeczy, słowa, rytuału! Ile pustki, złości, niezrozumienia znajduje w nas!

Czy modlitwa mi coś daje? Raczej nie! Na tą chwilę może nie… ale autor listu do Hebrajczyków pisze: „znaleźć łaskę w stosownej chwili” A takie chwile przyjdą wcześniej czy później, zazwyczaj wcześniej… chwile w których potrzeba łaski, miłosierdzia, siły tej duchowej zwłaszcza.

„Chrystus bowiem z głośnym wołaniem i płaczem (…) zanosił gorące prośby do Tego, który mógł Go wybawić od śmierci” Spojrzenie miłosierne na drugiego człowieka. Kiedy ostatni raz krzyczałeś na Jezusa? Kiedy ostatni raz powiedziałeś, że masz naprawdę wszystkiego dosyć? Że nie rozumiesz? Że nie chcesz? Modlitwa to nie dyplomacja, ale silna osobowa relacja, relacja oparta na otwarciu, szczerości, prośbie. My Drodzy Bracia i Siostry ulegliśmy pewnemu błędowi, to znaczy, że zanegowaliśmy to przysłowie: „Jak trwoga to do Boga” A czy tak nie powinno być, oczywiście nie tylko. Ale my powinniśmy uznawać, doświadczać, że naprawdę bez niego wszyscy się podusimy, naprawdę stracimy z oczu to co najważniejsze, utracimy dystans do siebie i innych. My tego jakoś doświadczamy, jeszcze dwa lata temu niektórzy wołali: Europa, Polska bez krzyża, bez Boga, bez chrześcijaństwa. A dziś, kiedy u bram Europy, a w zasadzie w jej wnętrzu są obecni uchodźcy, kiedy doświadczamy ataków terrorystycznych, powrót do Boga! I dobrze, ale czy my naprawdę potrzebujemy takich sytuacji, czy my naprawdę nie potrafimy być przy Bogu bez tych doświadczeń...

„A chociaż był synem, nauczył się posłuszeństwa przez to co wycierpiał” Spojrzenie miłosierne na siebie samego. Cierpienie, nikt z nas nie chce go doświadczać, ale każdego z nas uczy tego co najważniejsze, uczy życia i szacunku do codzienności. Uczy nas szacunku do siebie samych. Ważne jest bowiem, abyśmy potrafili sami sobie udzielać miłosierdzia. Abyśmy potrafili spojrzeć na nasze życie w prawdzie, zauważyć dobro, zauważyć ile my dobrego robimy, zauważyć w każdym najdrobniejszym geście miłość i miłosierdzie. Zauważyć, że nasze życie duchowe ma już podstawy, że jest już in plus

Umiłowani przez Boga Drodzy Bracia i Siostry,

Modlić się za żywych i umarłych to nic innego jak uczyć się trzech spojrzeń: miłosierdzia względem Boga, miłosierdzia względem drugiego człowieka i miłosierdzia względem siebie samych. Tak patrząc, nasz wzrok spotka się ze wzrokiem Chrystusa i będziemy miłosierni jak On, jak Ojciec nasz niebieski. Amen.